Madera. Informacje praktyczne, największe atrakcje, punkty widokowe, najpiękniejsze szlaki trekkingowe.
Dlaczego Madera? Ponieważ, kiedy planowaliśmy wybrać się na portugalskie Azory z okazji 20 rocznicy ślubu, syn podsunął mi do obejrzenia film z Madery, mówiąc, żebyśmy lepiej tam się wybrali, bo są świetne szlaki trekkingowe i jakie widoki! Obejrzałam film i przepadłam. Widoki z Madery mnie zachwyciły. Kilka miesięcy później przepadłam po raz drugi, kiedy zobaczyłam maderskie krajobrazy na żywo.
Ta niewielka, wulkaniczna wyspa na środku oceanu zachwyca na każdym kroku, za każdym zakrętem drogi. Choć należy do europejskiego kraju, to krajobrazy i roślinność europejskie nie są. Mówią, że Madera to Wyspa Wiecznej Wiosny. Dla mnie to wyspa wiecznych zachwytów.
Dla kogo Madera?
Archipelag Madera należy do Makaronezji, jest to zbiorcze określenie kilkudziesięciu wysp wulkanicznych położonych na północno-wschodnim Atlantyku. Poza Maderą w skład Makaronezji wchodzą Wyspy Kanaryjskie, Wyspy Zielonego Przylądka, Azory oraz niezamieszkałe Wyspy Selvagens. Politycznie Madera należy do Portugalii, jednak geograficznie jest to już Afryka.
Choć dla mnie wyspa była chyba najpiękniejszym miejscem jakie do tej pory miałam okazję odwiedzić, to nie poleciłabym jej każdemu.
Po pierwsze pogoda. Na Maderze nawet latem pogoda bywa kapryśna, często padają deszcze, nie ma też dużych upałów. więc jeśli chcecie wygrzać się na słońcu i mieć gwarancję bezchmurnego nieba, to raczej nie będzie odpowiedni dla Was kierunek.
Po drugie plaże. Nie twierdzę, że ich na Maderze nie ma. Są. Nawet kilka z żółtym piaskiem, który na wulkanicznej Maderze nie występuje naturalnie. Są też całkiem przyjemne czarne plaże. Ale umówmy się, to nie plażami stoi Madera. I jeśli szukacie ciepłej wyspy, na które chcecie głównie plażować, to raczej nie jest najlepszy kierunek. Zdecydowane w Hiszpanii czy Grecji znajdziecie piękniejsze plaże, a jeśli wybieracie się jesienią czy zimą, to wtedy dużo lepszym wyborem będą Wyspy Kanaryjskie.
Po trzecie kurorty. Na Maderze praktycznie ich nie ma. Zachodnia część Funchal ma lekko kurortowy charakter ale jeśli szukacie kurortu z hotelami, restauracjami, klubami i pięknym plażami, to takich na wyspie nie znajdziecie.
Po czwarte zabytki. Nie znajdziecie na Maderze zbyt dużo zabytków architektury, monumentalnych budowli, obiektów sakralnych, śladów historii. Nie ma pięknych miast, bogatych muzeów, które można zwiedzać godzinami.
Natura, widoki, roślinność, dzikość, szlaki trekkingowe, góry i ocean, tego Madera oferuje pod dostatkiem. Jeśli unikacie kurortów, lubicie piesze wycieczki, zachwycają Was górskie widoki, ale nie możecie się zdecydować czy bardziej wolicie góry czy morze, cenicie piękno przyrody i dzikość natury, to zdecydowanie zakochacie się w tej malutkiej wysepce na środku oceanu.
Ale zacznijmy od początku, czyli od zakupu biletów lotniczych.
Kiedy plonowaliśmy nasz pobyt na Maderze, w październiku 2021r., można było się tam dostać z Polski bezpośrednio jedynie liniami czarterowymi i nawet przez chwilę rozważaliśmy opcję wykupienia wycieczki w biurze podróży. Ta opcja oszczędzała nam sporo czasu, bo lot był bezpośredni i możliwy z lotniska w Pyrzowicach, od którego dzieli nas jedynie 30min. jazdy samochodem. Jednak moja niechęć do wszelkich form zorganizowanego wypoczynku wzięła górę, postawiliśmy na całkiem samodzielny wyjazd, wybraliśmy portugalskie linie TAP Portugal i kupiliśmy bilety na lot do Funchal z Warszawy, z przesiadką w Lizbonie. W ten sposób podróż do stolicy Madery zajęła nam niemal 12godz. wliczając podróż z Częstochowy do Warszawy. Obecnie z Pyrzowic można do Funchal dolecieć bezpośrednio również tanimi liniami Wizz Air. Jest to znacznie szybsza opcja.
Gdzie mieszkać na Maderze?
Szukając informacji o wyspie, większość osób polecała szukanie noclegu na południu, w okolicy stolicy, miasta Funchal, ponieważ jest najcieplejsza i najczęściej świeci tam słońce. I faktycznie na bookingu czy innych portalach ofert w tamtej części jest najwięcej. Kierując się tymi sugestiami, zarezerwowaliśmy apartament nad oceanem w Canico na wschód od Funchal. Wybór był bardzo dobry, apartament był przestronny i wygodny, z dużym tarasem z pięknym widokiem na ocean. Jeśli jednak wrócę kiedyś na Maderę to będę szukała noclegu na jej północno-wschodnim wybrzeżu, w okolicach Porto da Cruz czy Faial, bo tamta część wyspy bardziej mi się podobała. Nasza była trochę za bardzo zabudowana.
Planowaliśmy spędzić na Maderze tydzień, jednak linie lotnicze, zmieniając daty naszych lotów, podarowały nam na wyspie dodatkowe dwa dni, które zdecydowaliśmy się spędzić w jej stolicy. Tam wynajęliśmy nieduży pokój bliżej starej części miasta, miejsce sympatyczne, choć dość skromne i położone przy ruchliwej drodze. Na dwa dni było ok.
Jak się poruszać po wyspie.
Ponieważ chcieliśmy zobaczyć wiele miejsc, często mocno oddalonych od naszego apartamentu, zdecydowaliśmy się na wynajęcie samochodu. Skorzystaliśmy z oferty wypożyczalni Magic Islands i byliśmy bardzo zadowoleni, więc polecamy. Zdecydowaliśmy się na najtańszy samochód jaki mieli w ofercie, fiata Pandę, które to samochody są bardzo popularne na wyspie. Autko, które dostaliśmy było nowe i jak dla nas wystarczające na te kilka dni.
Na Maderze drogi są dobre, nie ma dróg płatnych. niewiele też było płatnych parkingów. Ponieważ wyspa jest bardzo górzysta, drogi bardzo często prowadzą tunelami. Chyba w żadnym innym miejscu, w jakim byliśmy, nie było takiej ilości tuneli. Zjeżdżając z głównej drogi, należy liczyć się z tym, że drogi są kręte, strome i często bardzo wąskie.
Jednak samochód wynajęliśmy dopiero trzeciego dnia, przez pierwsze dwa poruszaliśmy się komunikacją miejską po Funchal i okolicach. Wybór linii jest duży i autobusy jeżdżą punktualnie. A przejazd po krętych, wąskich i stromych ulicach, ledwo mieszczącym się na nich autobusem, przysporzył nam nieraz dużych wrażeń.
Z lotniska do Funchal można dojechać autobusem linii 9, przejazd trwa ok. 30 min. i kosztuje 5euro.
Co jeść i pić na Maderze?
Podczas naszego 9 dniowego pobytu na wyspie w większości żywiliśmy się sami, robiąc zakupy w popularnych w całej Portugalii marketach Pingo Doce, przygotowując posiłki z półproduktów i lokalnych składników. Bardzo smakowało nam lokalne pieczywo, Bolo do Caco, pszenne okrągłe chlebki z dodatkiem batatów, co sprawia, że są lekko wilgotne. Kupowaliśmy też dużo świeżych owoców, których na Maderze jest pod dostatkiem.
Próbowaliśmy też oczywiście lokalnej kuchni w barach i restauracjach. Najpopularniejszą potrawą na Maderze jest espadas, czyli Diabeł morski, dość groźnie wyglądająca ryba, którą najczęściej serwuje się ze słodkimi, maderskimi bananami. Dla nas jedno do drugiego słabo pasuje i jakoś nie mieliśmy ochoty próbować.
Niemal wszędzie spotkamy też lapas czyli skałoczepy, są to żyjące na skałach mięczaki trochę przypominające małże. Serwuje się je grillowane, z masłem czosnkowym i pietruszką, skropione sokiem z cytryny. Bardzo fajna przekąska.
Popularna gęsta zupa pomidorowo podawana z jajkiem też bardzo nam smakowała. Gorzej było z popularnymi kanapkami z tuńczykiem, może źle trafiliśmy, ale były bardzo przeciętne.
Natomiast najlepszym daniem jakie jadłam na Maderze były kalmary, podawane z duszonymi warzywami, głównie z cebulą i papryką. Były to najlepsze kalmary w moim życiu, tak bardzo nam smakowały, że wróciliśmy na nie kilka dni później. Jeśli lubicie owoce morza, to gorąco polecam niepozorną restaurację przy oceanie, gdzie były serwowane - Nova Onda, w Canico. Zresztą skałoczepy, jakie tam jedliśmy też były świetne. I przepyszny Bolo do Caco, podawany na ciepło z masłem czosnkowym. Niebo w gębie!
Popularnym napojem bezalkoholowym jest brisa, gazowany, owocowy napój, najpopularniejszy o smaku marakuji. Kupiliśmy raz, choć nie jesteśmy fanami słodkich, gazowanych napojów. Po kilku dniach, przez które stał w lodówce, Łukasz wyciągnął puszkę z plecaka pod koniec naszego trekkingu z Pico do Arieiro na Pico Ruivo, byłam już mocno zmęczona, żar lał się z nieba i wtedy brisa smakowała mi niemal jak boski nektar.
Przejdźmy jednak do napojów alkoholowych. Zdecydowanie najpopularniejszym alkoholem na wyspie jest poncha, napój alkoholowy składający się z maderskiego rumu aguardente, soku z cytryny i miodu pszczelego (melasy z trzciny cukrowej). Jest to poncha regional. Często spotkamy też ponche z sokami z innych owoców, zamiast pomarańczy. Mnie bardzo smakowała poncha maracuja.
Regionalny orzeźwiający drink Nikita, wymyślony przez barmana z miejscowości Camara de Lobos składający się z lodów waniliowych, ananasa, białego wina i piwa. Połączenie tych smaków nie brzmi może najlepiej ale smakuje wyśmienicie.
Wymieniając serwowane na wyspie alkohole, nie można pominąć wina Madera, produkowanego na wyspie ciężkiego, słodkiego wina, wzmacnianego mocnym alkoholem. Bardzo podobne do wina Porto. Oczywiście mieliśmy okazję degustować Maderę ale nie jest to wino w naszym guście. Zdecydowanie wolimy tradycyjne wina,
Funchal - stolica wyspy.
Wielu odwiedzających tą piękną wyspę uważa, że nie warto tracić czasu na pobyt w Funchal, które nie jest szczególnie ładne, nie ma tu również zbyt wielu zabytków. I może mają rację. My też nie planowaliśmy zwiedzania Funchal. Jednak jak już pisałam linie lotnicze zmieniając terminy lotów, podarowały nam dwa dodatkowe dni na wyspie, które zdecydowaliśmy się spędzić w stolicy. I nie żałujemy. Funchal da się lubić a zawsze warto spędzić chwilę w stolicy kraju czy regionu, żeby go lepiej poznać.
Jeśli zdecydujecie się tak jak my spędzić w Funchal trochę więcej czasu, polecamy wybrać się na nieśpieszny spacer po jej najstarszej części czyli Zona Velha. Szczególnie Rua de Santa Maria jest warta uwagi. Niewielka uliczka, jeszcze nie tak dawno mocno zaniedbana, teraz tętniąca życiem z licznymi restauracjami. Dzięki pomalowanym drzwiom stała się oryginalną galerią na świeżym powietrzu.
Uliczka ta doprowadzi nas do twierdzy Sao Tiago. Warto usiąść chwilę na nabrzeżu w jej pobliżu, by podziwiać jak pięknie prezentuje się na tle klifowego wybrzeża.
Niemal we wszystkich przewodnikach i na internetowych stronach jakie przeglądałam, mogłam znaleźć informację, że będąc w Funchal koniecznie trzeba wybrać się na Mercado dos Lavradores, a ponieważ bardzo lubimy takie miejsca. Oczywiście się wybraliśmy, nawet nie raz. I niestety było to moje duże rozczarowanie. Fakt, było kilka stoisk z dużą ilością egzotycznych dla nas owoców, ale po za tym niewiele więcej. Część z rybami i owocami, czy serami była niewielka.
Ponieważ, jak już wspomniałam, lubimy takie targi i zawsze staramy się je odwiedzać, mam porównanie. Ten był bardzo skromny, bez porównania z targami w Barcelonie, Walencji, Budapeszcie czy albańskiej Korczy. Najciekawsze były kolorowe stoiska z owocami i warzywami i na jednym z nich zrobiliśmy niewielkie (bo ceny są tu bardzo wysokie) zakupy.
Na zachód słońca ponoć najlepiej wybrać się na Pico do Barcelos, punkt widokowy znajdujący się powyżej centrum Funchal. Nam niestety piękny zachód nie był pisany, mimo to widoki na miasto, jego okolice oraz ocean są stamtąd piękne i warto się wybrać.
Madera jest niesamowicie zieloną wyspą, z piękną i bujną roślinnością, dla nas trochę egzotyczną. Przedsmak tego co nas czeka w pozostałej części wyspy, mamy już w jej stolicy, wystarczy przejść się po nabrzeżu lub parku Santa Catarina. Mnie zachwycały drzewa i kwiaty na niewielkim skwerze (Jardim do Campo da Barca), przez który przechodziliśmy kilka razy dziennie w drodze do i z naszego pokoju. I to pomimo braku słońca i przelotnego deszczu, który towarzyszył nam przez te pierwsze dwa dni.
Numerem jeden, jeśli chodzi o roślinność w okolicach Funchal, są zdecydowanie Tropikalne Ogrody Monte. Dla mnie każdy krok po ogrodach był połączony z zachwytem, palmy, krzewy, kwiaty, widoki na miasto i ocean. Przepiękne miejsce.
Więcej o Funchal możecie przeczytać w poście w całości poświęconemu stolicy Madery - Funchal da się lubić. Co zobaczyć w stolicy Madery?
Punkty widokowe.
Czasu i siły starczyło nam na szczęście aby dotrzeć do punktu Balcoes, znajdującego się w odległości ok. 15 min. spaceru do miejscowości Ribeiro Frio. Dotarliśmy tam późnym popołudniem (po długim i męczącym trekkingu), kiedy było całkiem pusto i cicho. I pewnie dlatego to miejsce tak mi się podobało. W środku dnia Balcoes jest ponoć mocno oblegane przez turystów.
Podobnie było z Eira do Serrado, z którego można podziwiać piękny widok na Dolinę Zakonnic oraz okoliczne szczyt, m.in. na Pico Grande, na którym byliśmy tego dnia. Tam też docieramy pod koniec dnia i mamy to piękne miejsce tylko dla siebie. A duża restauracja i sklep z pamiątkami wskazują, że miejsce to jest bardzo popularne wśród turystów.
Jednym z piękniejszych widoków podziwialiśmy z Miradouro do Guindaste, a właściwie miejsca obok tego punktu, bo sam punkt w kwietniu 2022 roku był zamknięty i przechodził renowację. Mimo to widoki z jego okolic były przepiękne.
I mój numer jeden z odwiedzonych punkt widokowych na Maderze - Miradouro do Teleferico das Achadas da Cruz. Już widoki, które możemy podziwiać z górnej stacji kolejki linowej robią niesamowite wrażenie. Warto zjechać (lub zejść, jest poprowadzony szlak) na dół, bo tam jest jeszcze piękniej.
Komentarze
Prześlij komentarz