Mediolan, druga szansa dla stolicy Lombardii ;)

Pierwszy raz odwiedziłam Medliolan przy okazji pobytu w Bergamo trzy lata temu. Wtedy była to krótka wizyta, a Mediolan przytłoczył mnie ilością turystów. Byliśmy mocno ograniczeni czasowo i widząc ogromne kolejki zrezygnowaliśmy nawet ze zwiedzania katedry. Mocno rozczarowana stolicą mody stwierdziłam, że więcej tam nie pojadę. No ale nigdy nie mów nigdy!
Od czterech lat z Kajetanem odwiedzamy europejskie miasta i zwiedzamy największe stadiony piłkarskie, prawdziwe świątynie futbolu. Po Camp Nou w Barcelonie, Wembley w Londynie i Signal Iduna Park w Dortmundzie przyszła kolej na San Siro w Mediolanie. I tak oto w styczniu 2020 dostałam drugą na polubienie Mediolanu ;)
Czy podczas drugiej, nieco dłuższej wizyty spojrzałam łaskawszym okiem na stolicę Lombardii?. Pewnie trochę tak, choć nadal uważam, że, jak na włoskie miasto, jest brzydkie i nieciekawe. Ma jednak przepiękną katedrę i choćby z tego jednego powodu, warto je odwiedzić.


Informacje praktyczne.

Do Mediolanu najprościej i najszybciej, a przy dobrych cenach biletów, również najtaniej, dostać się samolotem. Na główne lotnisko Mediolanu, Malpensa z Warszawy dolecimy linami Lot. Natomiast tanimi liniami dolecimy na lotnisko w Beragamo, oddalone ok. godziny drogi od Mediolanu. Do Bergamo lata WizzAir z Gdańska, Warszawy oraz Pyrzowic, a Ryanair z Gdańska, Katowic, Krakowa, Poznania, Warszawy i Wrocławia.


My wybraliśmy WizzAir z Warszawy do Bergamo. Z lotniska do centrum Mediolanu dojedziemy autokarem, do wyboru mamy kilka firm, za bilet w jedną stronę zapłacimy 7euro. Można też dojechać autobusem miejskim na dworzec w Bergamo (2,3 euro), a następnie pociągiem do Mediolanu (5,5 euro).
Po Mediolanie poruszaliśmy się metrem, choć byliśmy niecałe dwa dni kupiliśmy bilet trzydniowy, cena 12euro.
Nocleg znaleźliśmy przez Airbnb. Było to niewielkie mieszkanie, kawałek do centrum, za to przy stacji metra, tak więc można było szybko dotrzeć we wszystkie godne uwagi miejsca.
Nie był to pierwszy raz, kiedy skorzystaliśmy z portalu Airbnb i tak jak wcześniej byliśmy bardzo zadowoleni. Wszystko było zgodne z opisem i za niewygórowaną cenę mieliśmy do dyspozycji sympatyczne mieszkanie z pięknym widokiem. Polecam przytulny apartament u Marii. A jeśli nie korzystaliście jeszcze z tego portalu, zalogujcie się korzystając z mojego linku - klik, a dostaniecie zniżkę na pierwszą podróż.

Uważam, że jeden dzień jest wystarczający do zobaczenia Mediolanu, jeśli przyjedziecie na dłużej, pozostały czas spędźcie lepiej w Bergamo lub nad jednym z alpejskich jezior.

Mediolan w jeden dzień. 

Ponieważ głównym celem naszego pobytu w Mediolanie jest zobaczenie stadionu San Siro, od niego zaczniemy ten dzień. Do stadionu dojedziemy fioletową linią metra - 5. Wychodząc ze stacji, stadion mamy jak na dłoni.


Stadion można zwiedzać w godz. 9:30 - 18:00 (zimą do 17:00), cena biletu: normalny - 18 euro, ulgowy - 12 euro. Zwiedzanie jest z przewodnikiem.

Po kupieniu biletu w kasie idziemy do budynku muzeum. Nie jest duże i zbyt interesujące. Następnie już z przewodnikiem idziemy obejrzeć stadion. Zaczynamy od strefy mieszanej, gdzie zawodnicy udzielają wywiadów, następnie idziemy do szatni, po czym tunelem przechodzimy płytę stadionu i trybuny. Zwiedzanie nie trwa zbyt długo i w porównaniu z poprzednimi stadionami, jest mniej ciekawe. Natomiast sam stadion wygląda bardzo dobrze, podoba nam się.







Ze stadionu jedziemy metrem do stacji Isola, w jej okolicy znajdują dwa mieszkalne wieżowce - Pionowy Las. Tarasy i balkony domów porastają drzewa, niestety zimą nie wygląda to tak fajnie, na drzewach nie ma liści, wieżowce nie są tak zielone. Mimo wszystko jest tu bardzo przyjemnie.




Przechodzimy na stację Republica, stamtąd jedziemy metrem - linią 3, na plac Katedralny.
Tutaj zawsze jest bardzo dużo ludzi, nawet poza sezonem. Idziemy do kasy i kupujemy bilety na zwiedzanie katedry w środku oraz dach katedry, w sumie 13 euro (chyba, że na dach chcecie wjechać windą, wtedy musicie dołożyć 4 euro). Oczywiście zanim kupimy bilety musimy swoje odstać w kolejce, nawet w styczniu.

Z metra wychodzimy prosto jest piękną katedrę.




Zwiedzanie katedry zaczynamy od dachu, kupiliśmy tańsze bilety, więc wchodzimy po schodach, zresztą ja wolę wchodzić na nogach na wszelkie wieże widokowe, dachy, tarasy itp. Podczas naszego pobytu część dachu jest zastawiona, bez tych rusztowań na pewno jest jeszcze piękniej. Nam jednak i tak bardzo się podoba. Wieżyczki, figury świętych, te wszystkie zdobienia, detale, coś niesamowitego. Do tego widok na miasto, jesteśmy pod dużym wrażeniem tego miejsca. Jeśli będziecie w Mediolanie koniecznie wejdźcie na dach katedry i nie Was nie zniechęcą kolejki. To miejsce trzeba zobaczyć.










Po zejściu z dachu zwiedzamy wnętrze katedry. Jest ogromna, wnętrze jest surowe, kolumny, ogromne witraże, mnie się bardzo podoba. Do tej pory takie wrażenie zrobiła na mnie katedra w Kolonii.




Tak, dla tej katedry warto przyjechać do Mediolanu!

Obok katedry jest druga niesamowita budowla Mediolanu - Galleria Vittorio Emanuele II, legendarny pasaż, gdzie znajdziemy sklepy najdroższych światowych marek. Kajetanowi bardzo podobał się sklep Ferrari.








Przechodząc przez pasaż wychodzimy na Piazza della Scala, przy którym znajduje się najsłynniejsza sala operowa świata - Teatro alla Scala. Budynek z zewnątrz jest niepozorny, wnętrze robi większe wrażenie ale nie jest nam dane je zobaczyć. Zdjęcie zostało zrobione podczas mojego pierwszego pobytu w Mediolanie, w marcu, stąd zielone listki na drzewach i kwiaty.


Idąc dalej docieramy do Zamku Sforzów (zdjęcie również z marca), a z nim najpiękniejszy mediolański park - Sempione. Na mnie nie zrobił na mnie większego wrażenia, może inaczej byłoby, gdybym była tu latem. Na północnym skraju parku znajdziemy Łuk Pokoju.




Po Mediolanie jeździ dużo starych, niemal zabytkowych tramwajów, ma to swój klimat.



Szukając informacji o Mediloanie, przeczytałam, że jedną z ładniejszych i przytulniejszych dzielnic, tego mało urodziwego miasta, jest Brera. Ja jednak nie znalazłam tam ani uroku ani przytulności i zrobiłam zaledwie jedno zdjęcie ;)


Kolejną klimatyczną częścią miasta jest Navigli, kanały z przerzuconymi nad nimi mostkami, kolorowe domy. Nie wiem, jak to miejsce wygląda w dzień, bo dotarliśmy tu po zmroku. W świetle ulicznych latarni było całkiem sympatycznie i klimatycznie.





Na tym kończymy wycieczkę po Medialnie. Druga szansa nie wiele pomogła, nadal uważam, że Mediolan jest najbrzydszym i najmniej klimatycznym miastem w jakim byłam. Jednak bardzo cieszę się, że odwiedziłam stolicę Lombardii po raz drugi, bo zobaczyłam wnętrze katedry i weszłam na jej dach. A dla katedry warto przyjechać do Mediolanu!


Komentarze

  1. Mediolan jest dla mnie przereklamowany. Zdecydowanie wolę Rzym. Natomiast polecam odwiedzić Bałkany. Jest tam tyle miejsc, a my zamykając się na popularne miasta zapominamy o tym, jak Europa jest atrakcyjna. Poczytajcie na https://balkany.pl/.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty