Kościelec będzie musiał zaczekać - zimowo-jesienne Tatry.
W
ostatni piątek zrobiliśmy sobie jednodniowy wypad w Tatry. Wypad,
planowany już od jakiegoś czasu, czekał na odpowiednie warunki
pogodowe w górach i jednoczesną możliwość zorganizowania wolnego
dnia. Młodszym dzieciakom zarezerwowaliśmy pobyt u babci,
Najstarszego zabraliśmy ze sobą, cieszył się ogromnie.
W planach mieliśmy co prawda zdobycie Kościelca, jednak widzieliśmy, że w górnych partiach jest już sporo śniegu i z planów może nic nie wyjść. No i nie wyszło, na Kościelec nie udało nam się wejść. Podeszliśmy kawałek powyżej przełęczy Karb, jednak było zbyt ślisko, za dużo śniegu i lodu, żeby iść dalej. Mimo to wycieczka bardzo udana, pogoda cudna (bezchmurne niebo, słońce i całkowity brak wiatru), widoki piękne a szlaki puste.
W planach mieliśmy co prawda zdobycie Kościelca, jednak widzieliśmy, że w górnych partiach jest już sporo śniegu i z planów może nic nie wyjść. No i nie wyszło, na Kościelec nie udało nam się wejść. Podeszliśmy kawałek powyżej przełęczy Karb, jednak było zbyt ślisko, za dużo śniegu i lodu, żeby iść dalej. Mimo to wycieczka bardzo udana, pogoda cudna (bezchmurne niebo, słońce i całkowity brak wiatru), widoki piękne a szlaki puste.
Wyruszyliśmy z domu trochę po 3. w nocy, i ponad trzy godziny później jesteśmy w Zakopanym, dokładnie w Kuźnicach. Zostawiamy samochód trochę poniżej dolnej stacji wyciągu na Kasprowy Wierch i tuż przed 7. rano ruszamy na szlak.
Mamy dwie możliwości wejścia na Przełęcz między Kopami, żółty szlak prowadzący Doliną Joworzynka lub szlakiem niebieskim. Wybieramy tą drugą opcję, szlak żółty zostawiając sobie na drogę powrotną. Wejście na przełęcz (1499) zajmuje nam niemal równo 1,5 godzin. Dobre miejsce na chwilę odpoczynku i śniadanie.
Idziemy dalej niebieskim szlakiem na Halę Gąsienicową.
Mijamy schronisko Murowaniec i wędrujemy dalej niebieskim szlakiem do położonego w Dolinie Gąsienicowej Czarnego Stawu. Na szlaku zaczyna się śnieg i robi się ślisko, zakładamy więc raczki, w których idzie się znacznie lepiej.
Czarny Staw Gąsienicowy.
Nad stawem odpoczywamy krótką chwilę, łyk kawy, herbaty, kostka czekolady i idziemy dalej. Zmieniamy szlak z niebieskiego na zielony i podchodzimy na Mały Kościelec i przełęcz Karb.
Szlak robi się coraz bardziej wymagający, jest coraz bardziej stromo i ślisko.
Widok z Małego Kościelca.
Schodzimy na przełęcz Karb (1853) i zastanawiamy się co robić dalej. Znad Czarnego Stawu na Karb szło się mało komfortowo ale nie było tak źle, jednak wiemy, że czarny szlak prowadzący z Karbu na Kościelec będzie trudniejszy i pewnie bardziej zaśnieżony a śnieg jest w dużym stopniu zmrożony.
Postanawiamy jednak podejść kawałek czarnym szlakiem w stronę szczytu i zobaczyć jak będzie. Zawsze możemy zawrócić.
Idziemy więc do góry ale już po jakiś 20 minutach rezygnujemy, jest coraz bardziej ślisko i wchodzenie bez sprzętu i doświadczenia (mojego i syna) byłoby to głupie i nieodpowiedzialne. Mikołaj jest trochę rozczarowany ale trudno, Kościelec będzie musiał na niego poczekać, pewnie do wiosny. Wracamy na Karb.
Z Karbu mamy dwie możliwości powrotu do Murowańca, możemy wrócić ta samą drogą, którą przyszliśmy lub zejść niebieskim szlakiem do widocznych w dole stawów a następnie czarnym szlakiem prowadzących do schroniska, wybieramy drugą opcję.
Przełęcz Karb i niezdobyty tego dnia Kościelec.
Do Murowańca docieramy koło 14:30, wchodzimy do środka, czas na obiad. W schronisku jest trochę turystów ale pewnie w porównaniu z tym co dzieje się tutaj latem jest pusto ;)
Niebieskim szlakiem idziemy do Przełęczy między Kopami, widoczność jest dużo gorsza niż rano ale te mgły też mi się podobają.
Jak już pisałam wcześniej wracamy żółtym szlakiem, który prowadzi Doliną Jaworzynka. W Kuźnicach jesteśmy około 16:30 czyli cała wycieczka zajęła nam 9,5 godziny.
Nie zdobyliśmy szczytu, który był naszym dzisiejszym celem, jednak w tych warunkach byłoby to bardzo nieodpowiedzialne. Nie czujemy jednak niedosytu, wycieczkę uważamy za bardzo udaną, a na Kościelec wrócimy wiosną :)
Komentarze
Prześlij komentarz