Ptuj - po drodze.
Lubimy się gdzieś zatrzymać po drodze, kiedy mamy dłuższy odcinek do przejechania samochodem, taki dłuższy postój na złapanie oddechu. Wracając z północnej Dalmacji (dokładnie z Biogradu) do domu, chcieliśmy się zatrzymać w ciekawym miejscu i doczekać do wieczora, żeby większa część naszej podróży minęła w nocy, kiedy dzieciaki śpią. Wybór padł na słoweński Ptuj.
Wczesnym popołudniem jesteśmy w Ptuju, już z daleka widać górujący nad miastem zamek. Wjeżdżamy do centrum, zostawiamy samochód na jednej z uliczek w pobliżu starego miasta. Dziś niedziela, więc za parkowanie nie trzeba płacić, parkometry są nawet wyłączone, żeby nikt się przypadkiem nie pomylił ;) Idziemy w kierunku Slovenski Trg,
mijamy kościół św. Jerzego oraz Wieżę miejską a następnie kierujemy się w stronę zamku.
Najpierw wąską uliczką, później po drewnianych, zadaszonych schodkach wspinamy się na zamkowe wzgórze.
Rozciąga się stąd rozległy widok na starówkę i rzekę Drawę. Rosną tu kasztanowce i dzieciaki mają frajdę zbierając kasztany, a ja zdaje sobie sprawę, że mamy już jesień, no w końcu jest już 13.września... a jeszcze trzy dni temu kąpaliśmy się w ciepłych wodach Adriatyku...
mijamy kościół św. Jerzego oraz Wieżę miejską a następnie kierujemy się w stronę zamku.
Najpierw wąską uliczką, później po drewnianych, zadaszonych schodkach wspinamy się na zamkowe wzgórze.
Rozciąga się stąd rozległy widok na starówkę i rzekę Drawę. Rosną tu kasztanowce i dzieciaki mają frajdę zbierając kasztany, a ja zdaje sobie sprawę, że mamy już jesień, no w końcu jest już 13.września... a jeszcze trzy dni temu kąpaliśmy się w ciepłych wodach Adriatyku...
Przechodzimy przez bramę i jesteśmy na zamkowym dziedzińcu.
Zbudowany w XIIw. zamek jest bardzo ładny, praktycznie nie zniszczony (a raczej odbudowany). Można go zwiedzać, ale my nie mamy na to ochoty, wiemy jak wygląda zwiedzanie z Kajtkiem... Szkoda, bo jest tu okazała zbrojownia i starszemu smykowi na pewno by się spodobała. Spacerujemy, więc chwilę po zamkowym dziedzińcu, po czym schodzimy na główną ulicę starego miasta. Pod drodze spotykamy modliszkę ;)
Na głównej ulicy starego miasta znajdujemy pizzerię Sloncek i postanawiamy zostać tu na obiedzie. Pizza jest pyszna, obsługa bardzo miła, więc z czystym sumieniem polecam to miejsce :)
Zbudowany w XIIw. zamek jest bardzo ładny, praktycznie nie zniszczony (a raczej odbudowany). Można go zwiedzać, ale my nie mamy na to ochoty, wiemy jak wygląda zwiedzanie z Kajtkiem... Szkoda, bo jest tu okazała zbrojownia i starszemu smykowi na pewno by się spodobała. Spacerujemy, więc chwilę po zamkowym dziedzińcu, po czym schodzimy na główną ulicę starego miasta. Pod drodze spotykamy modliszkę ;)
Na głównej ulicy starego miasta znajdujemy pizzerię Sloncek i postanawiamy zostać tu na obiedzie. Pizza jest pyszna, obsługa bardzo miła, więc z czystym sumieniem polecam to miejsce :)
Potem spacerkiem idziemy w stronę samochodu: znowu przechodzimy przez Slovenski Trg, mijamy okazały budynek Teatru Ptuj, następnie przechodzimy przez Mestni Trg z całkiem ładnym ratuszem i dalej przez Novi Trg wracamy na ulicę Slomskova, gdzie czeka na nas nasz samochód. Polecam gorąco wizytę w Ptuju, to urocze, spokojne miasteczko, które na pewno będzie miłą przerwą w dalekiej podróży.
Komentarze
Prześlij komentarz