Szlakiem łemkowskich cerkwi... czyli Beskid Niski.

Tym razem wybór padł na Beskid Niski. Łukasz już od dawna wspominał o tej części Beskidów, ale ja jakoś nie byłam przekonana... Takie nieciekawe pagórki, monotonne krajobrazy, jakoś mnie tam nie ciągnęło. Tym razem dałam się namówić, ponieważ te pagórki wydawały się być dobrym pomysłem na góry dla ciężarówki ;) Nie chwaliłam się bowiem, że jestem w ciąży :) weekend w Beskidach przypadł na 7. miesiąc ciąży, w wakacje pojawi się w naszej rodzinie nowy, mały podróżnik :)



Te trzy dni (no, niecałe, bo dojazd z Częstochowy też zajął nam trochę czasu), które spędziliśmy w Beskidzie Niskim postanowiłam podzielić na dwie osobne części, Na początku napiszę o dniu przyjazdu i wyjazdu, czyli o tym, co można zobaczyć na szlaku samochodowym.

Beskid Niski jest najniższym pasmem Beskidów, ale jednocześnie najbardziej rozległym. My na pierwszy raz wybraliśmy jego zachodnią część. Bramą był dla nas Szymbark, małe miasteczko leżące przy drodze 28 (Nowy Sącz - Jasło). Tutaj zaplanowaliśmy pierwszy postój, żeby zobaczyć renesansowy kasztel. Mianem tym określano niewielkie, obronne siedziby rycerskie, zwykle wnoszone na planie prostokąta, z basztami lub wieżami w czterech rogach. Takie budowle można często zobaczyć na Słowacji, Węgrzech czy we Włoszech. W Polsce najlepszym przykładem (i jedynym tak dobrze zachowanym) jest właśnie obronny gród Gładyszów w Szymbarku. Niestety nie mieliśmy szczęścia, aktualnie kasztel przechodzi remont. Teren dookoła jest zagrodzony i przypomina bardziej plac budowy. Ale za rok czy dwa gorąco polecam to miejsce. Dwór, pomimo remontu, prezentował się bardzo ciekawie, do tego jest położony w uroczym miejscu, z boku miejscowości, na rzeką Ropą. Obok znajduje się drewniany dworek mieszczący muzeum oraz mały skansen.
My jedziemy dalej, zjeżdżamy z czerwonej drogi w kierunek Uścia Gorlickiego. Kolejny postój już po 4 km w Bielance. Mała wioska, przy bocznej drodze i piękna, drewniana cerkiew. Niestety cerkiew jest zamknięta, zresztą przekonamy się, że wszystkie cerkwie będą zamknięte, dopiero po 1.maja są otwierane na kilka godzin od piątku do niedzieli... Szkoda, musimy się zadowolić podziwianiem świątyni z zewnątrz.  

Niewielka, drewniana cerkiew pw. Opieki Bagarodzicy z XVIIIw. bardzo nam się podoba, do tego ta cisza i spokój dookoła... siedzimy sobie na drewnianych deskach obok, pijemy kawkę z termosu, wystawiamy buzie do słońca i czujemy, że Beskid Niski wkrada się do naszych serc...





Kolejna wioska na naszej drodze i kolejna drewniana cerkiew - Kunkowa. Tutaj warto zatrzymać się na górce tuż przed wsią, by choć chwilkę podziwiać widok. W Kunkowej oglądamy drewnianą cerkiew prawosławną św. Łukasza z 1867r oraz cmentarz położony tuż obok, niektóre nagrobki z końca XIX wieku.









Kolejny postój w Uściu Gorlickim. Tutaj, choć drewniana cerkiew greckokatolicka z końca XVIIIw. jest również bardzo ładna, najmniej mi się podoba. Wszystkiemu winne jest położenie świątyni, tuż obok ruchliwego (jak na takie miasteczko) ronda, między domami, niedaleko katolickiego kościoła. Nie ma tu takiego klimatu, który urzekł nas w poprzednich miejscach.

Jedziemy, więc dalej, kierujemy się na Wysową, jednak zatrzymujemy się wcześniej, w Hańczowej. Tutaj znowu odnajdujemy ciszę i spokój, drewniana cerkiew prawosławna pw. Opieki NMP (dawniej greckokatolicka) położona jest z boku. Jest chyba największa z dotychczas oglądanych i ma śmieszny zegar na wieży - namalowany.






Dzisiaj jesteśmy już praktycznie u celu, jeszcze tylko 5km. gruntową drogą i dojeżdżamy do miejsca naszego noclegu ale o tym w następnym odcinku ;) Tego dnia po rozpakowaniu się w pokoju i pysznej obiadokolacji, postanawiamy jeszcze na chwilkę podjechać do Wysowej. Jest to miejscowość zdrojowa, ale niczym nie przypomina znanych nam zdrojów z Dolnego Śląska. Jest tu bardzo sennie i leniwie i w sumie nieciekawie. Znajdująca się w "centrum" drewniana cerkiew pw. św. Michała z końca XVIII nie robi na nas zbytniego wrażenia. Podjeżdżamy na chwilkę do parku zdrojowego. Miejsce to zostało niedawno odnowione, bardzo podoba nam się drewniany budynek pijalni wód. Jednak na dworze robi się zimno i rezygnujemy ze spaceru.






Kolejny dzień mija nam na wędrówce i o tym napiszę niebawem. Teraz przeniesiemy się już do 3. dnia czyli do niedzieli. Z żalem opuszczamy miejsce, w którym mieszkaliśmy, gruntową drogą jedziemy do Hańczowej i kierujemy się do wsi Skwirtne.  Urocza drewniana cerkiewka, jako pierwsza na naszym szlaku, ma również drewniane kopułki. Dawniej cerkiew prawosławna, obecnie kościół katolicki, wybudowany w 1837r, odrestaurowany w 1967r.



Ze Skwirtne jedziemy do Kwiatonia, tutaj jest jedna z piękniejszych cerkwi w Beskidzie Niskim. Została wzniesiona ok.1700, cała drewniana, została odrestaurowana w 1991r, dawniej cerkiew prawosławna, obecnie służąca jako kościół katolicki.





Poza ślicznymi cerkwiami w Beskidzie Niskim znajduje się mnóstwo cmentarzy wojskowych z okresu I wojny światowej, jest ich tu około 100. My na swojej drodze mieliśmy kilka, zatrzymaliśmy się przy trzech. Wszystkie zaprojektowane przez słowackiego artystę i projektanta - Dusana Jurkovicia. Na cmentarzach tych spoczywają głównie Austriacy, Niemcy, Rosjanie, Węgrzy. Pierwszy był maleńki cmentarz nr.56 w Smerkowcu, kolejny położony ok.100m. od drogi, w lesie, w okolicach Gładyszowa cmentarz nr. 55. Jako ostatni zobaczyliśmy cmentarz nr.60 na Przełęczy Małastowskiej. Na drewnianym ołtarzu widnieje napis w języku niemiecki:
"Pomnij, przechodniu, wchodząc w to obejście
Że ziemia setki poległych tu grzebie
Co młode życie oddali w potrzebie
By nam zapewnić dziś wolność i szczęście."





Jedziemy dalej, przed nami jeszcze tylko dwa postoje. Pierwszy przy drewnianej cerkwi z początku XIXw w Ropicy Górnej.




Natomiast na pożegnanie została nam prawdziwa perełka – Sękowa. Kościół katolicki św.św. Filipa i Jakuba został wzniesiony z modrzewiowego drewna ok. 1520r. Świątynia mocno ucierpiała podczas I wojny światowej jednak po odzyskaniu niepodległości, w 1918r. kościół pieczołowicie odbudowano. W 2003r. budowla została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.






Tutaj żegnamy się z Beskidem Niskim, odjeżdżamy z głębokim przekonaniem, że jeszcze tutaj wrócimy i to nie jeden raz. Obiecuję, że już niebawem pojawi się drugi odcinek, tym razem opisujący naszą wędrówkę i w nim dokładniej opowiem, czym, oprócz pięknych cerkwi, zachwycił nas Beskid Niski.

Komentarze

  1. Baskid Niski ma swój klimat. Pięknie wygląda zwłaszcza jesienią, gdy drzewa liściaste zmieniają swoje kolory. Tu można naprawdę odpocząć bo w Beskidzie nigdy nie ma tłumów.

    PS. Wysowa powoli odzyskuje świetność. Odbudowano park z pijalnią wody, otwarto również basen. Coś się rusza.. To szansa dla tego regionu.

    pozdrawiamy M.
    zapraszam na naszego bloga

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały blog. Dodaję do ulubionych i czekam na kolejne wpisy! To niesamowite odkrywać w sieci ludzi z taką pasją jak wasza. W Beskid Niski mam zamiar wybrać się wiosną.
    Pozdrawiam i życzę dalszych podróży, Kasia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trafiłam przypadkiem i zostaję. Jeśli pozwolicie rozgoszczę się :)) A co do bloga to super ... świetna z Was rodzinka, a najmniejsza pociecha ślicznotka :)) Bardzo fajnie, że tak dzieciaki wciągacie w wyprawy :) Super i zapraszam do Lipowej w Beskidach. Tutaj też jest pięknie ... I blisko na Skrzyczne, Malinowską Skałę ... A może już tutaj byliście ??? pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witamy, bardzo nam miło :)
      W Lipowej nie byliśmy ale kto wie, może tam też dotrzemy.
      Pozdrawiam
      Asia.

      Usuń
  4. Wspaniały post, miło nam, że zwiedzaliście nasze okolice:) Bardzo fajny pomysł na spędzanie wolnego czasu w podróży w gronie całej rodziny!
    Pozdrawiamy serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Beskid Niski jest przepiękny. Dobry blog, pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Beskid Niski, piękne krajobrazy i wyłaniające się cerkiewki.
    Tam zawsze jest cudownie.
    Edyta

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty