Na Śnieżkę z Przełęczy Okraj.
Będąc już na miejscu zaplanowaliśmy wycieczkę na niedzielę, 25. sierpnia, według wcześniejszych prognoz miała być piękna pogoda. Niestety, dzień wcześniej prognozy się zmieniły i zapowiadano już tylko pierwszą połowę dnia słoneczną, później pogoda miała się popsuć. Zmieniliśmy więc i my plany co do szlaku, którym będziemy wchodzić. W pierwszej wersji mieliśmy wejść żółtym, a następnie czerwonym szlakiem Doliną Łomniczki, wrócić natomiast przez Sowią Przełęcz. Postanowiliśmy jednak trochę skrócić czas wycieczki, z dziećmi jednak idzie się wolniej, pojechać na Przełęcz Okraj i wchodzić stamtąd. Liczyliśmy, że dzięki temu choć część wędrówki upłynie nam przy ładnej pogodzie.
Ponieważ według prognoz pogoda ma być jedynie przez pierwsza połowę dnia, mąż zarządza wczesną pobudkę. Masakrycznie wczesną, bo już o 6:00. Oj trudno było wstać o tej porze, szczególnie, że noce podczas naszych wakacji były dość zimne, poranki również, a my w końcu spaliśmy w namiocie.
Po ósmej jesteśmy już na Przełęczy Okraj (1046 m n.p.m.), zostawiamy samochód (oczywiście za parking trzeba zapłacić, ale nie pamiętam już ile) i ruszamy.
Wybieramy niebieski szlak prowadzący na Skalny Stół. Szlak prowadzi sympatyczną ścieżką, na której jest praktycznie pusto, tak jak lubimy. Pierwszy, krótki odpoczynek na Czole (1266 m n.p.m.).
Idziemy dalej, widać już nasz dzisiejszy cel:
Ze Skalnego Stołu schodzimy na Sowią Przełęcz (nasz niebieski szlak się kończy, dalej idziemy szlakiem czerwonym) i podchodzimy na Średnią Kopę.
Tutaj jest czeskie schronisko Jelenka:
Tutaj oczywiście też robimy sobie odpoczynek
Kawałek powyżej schroniska zaczyna się kosodrzewina, idziemy niezbyt szeroką ścieżką pomiędzy kosodrzewiną. Śnieżka jest coraz bliżej, szlak jest bardzo przyjemny, wędruje się bardzo przyjemnie choć momentami trzeba się trochę zmęczyć, no ale w końcu jesteśmy w górach.
Tuż przed szczytem, na ostatnim kawałku, nasz szlak łączy się z drogą prowadzącą od Strzechy Akademickiej. I tutaj zaczyna się masakra, i nie chodzi o trudność podejścia, ale o ilość ludzi na szlaku. Coś strasznego, nie wyobrażam sobie wędrować z dołu w takim tłumie...
Na szczycie jesteśmy po ok. 4,5 godz. od przełęczy Okraj. Niestety tutaj jest jeszcze gorzej, masa ludzi, ścisk, tłok i komercja... Dodatkowo popsuła się pogoda, na niebie przeważają chmury, zrobiło się zimno. Nie wytrzymujemy tu długo.
Widoki ze Śnieżki (1603m n.p.m.):
Schodzimy tą samą drogą, niestety słońca już nie ma, za to jest zimno i wieje.
Znowu zatrzymujemy się w schronisku Jelenka, tym razem nie wygrzewamy się w słonku pijąc zimne piwko, tylko jemy ciepłą zupę w środku.
Z Sowiej Przełęczy schodzimy na Przełęcz Okraj krótszym, czerwonym szlakiem. I tak kończy się nasza dzisiejsza wycieczka. Choć cel mocno nas rozczarował, sama wędrówka była niezwykle przyjemna, szlak, który wybraliśmy był taki jak lubimy, nie zatłoczony, prowadził przyjemną ścieżką a nie szeroką drogą, no i mogliśmy podziwiać piękne widoki.
No tak, zrobili niemal autostradę na szczyt to wszyscy ciągną na wycieczko-spacery, niestety... Wejście na Śnieżkę wciąż przed nami, ale już teraz wiem, że trzeba ruszyć skoro świt, kiedy lud jeszcze głęboko śpi - ucieczka przed turystami (zwłaszcza niedzielnymi sądząc po jednym ze zdjęć ;)) zupełnie jak w Tatrach.
OdpowiedzUsuńWitam, czy byli może Państwo już na Błatniej w Brennej? Chcielibyśmy się tam wybrać z wiosny z dzieciakami no ale nie wiemy z której strony najlepiej wejść. Chcielibyśmy tam wejść, spędzić dzień, wieczorem zrobić ognisko (wiem że można) przespać się w Ranczu i następnego dnia zejść. Czy to dobry pomysł z 1,5 letnim dzieckiem? Pani blog to dla mnie świetna ściągawka i niejednokrotnie już korzystałam z pomocy. Proszę mi jeszcze napisać od kiedy Państwo zaczęli jeździć z dziećmi pod namiot? U nas córcia ma 5 lat a synek 1,5. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWitam :)
UsuńTak, byliśmy na Błatniej, szliśmy czerwonym szlakiem z Bier, bardzo sympatyczna i niezbyt wymagająca wycieczka. Wracaliśmy równie sympatyczną ścieżką ZHP, która odchodzi w prawo troszkę poniżej Rancza. Rozumiem, że synek będzie w nosidle? Wydaję mi się, że spokojnie da radę. Bardzo fajny widok jest z hali za schroniskiem, nieco poniżej szczytu. Super pomysł z tym ogniskiem :)
Najstarszy syn na pierwszych namiotowych wakacjach był mając niespełna dwa lat, młodszy był w podobnym wieku. Najmłodsza była córcia, pierwsze wakacje pod namiotem były jednocześnie pierwszymi w jej życiu, miała roczek :)
Bardzo się cieszę, że mój blog jest pomocny, własnie w tym celu go piszę.
Pozdrawiam
Asia.
Hej super trasa! Wasze czasy przejścia pokrywają się z naszym. Niestety na znakach są zupełnie inne co było dość mocno deprymujące. A pogodę mieliśmy dokładnie odwrotną - najpierw pochmurno a na koniec piękne słońce. Tłumy na końcu masakra - my mieliśmy szczęście - byliśmy tam w piątek :) Pozdrawiam i radosnych wypraw życzę!
OdpowiedzUsuń