W drodze na południe...
Jest 6. września. A my pakujemy się i jedziemy w dalszą drogę. Na Istrii spędziliśmy cztery pełne dni. Przed nami ostatnia część naszych wakacji - tydzień w północnej Dalmacji. Najprościej byłoby tam dotrzeć jadąc główną drogą do tunelu Ućka i dalej autostradą na południe. Tak byłoby najprościej i najszybciej, jednak my wybieramy ciekawszą i bardziej malowniczą drogę :)
Jedziemy w stronę Labinu, kawałek za nim docieramy do wschodniego wybrzeża półwyspu. W miejscu, w którym dojeżdżamy do morza jest punkt widokowy. Położona tuż przy drodze restauracja z dużym tarasem. Warto tu stanąć, choć na moment, bo widoki są przepiękne: widać całą zatokę Kvarner, Rijekę oraz wyspy Cres i Losinj. Pięknie!!!
Dalej jedziemy wzdłuż wybrzeża aż do Rijeki, niezwykle malownicza droga. Na chwilę odjeżdżamy od morza, żeby ominąć Rijekę (największe miasto zatoki Kvarner i trzecie co do wielkości w Chorwacji). Kawałek dalej znowu spotykamy się z morzem i znowu widoki zapierają dech.
Zdecydowanie Jadranka jest jedną z piękniejszych dróg, jaką jechałam. I to chyba na każdym odcinku, pamiętam jak kilka lat temu byliśmy w południowej Dalmacji, przejechaliśmy wtedy od Szybenika do Dubrownika i też było pięknie!
Zdecydowanie Jadranka jest jedną z piękniejszych dróg, jaką jechałam. I to chyba na każdym odcinku, pamiętam jak kilka lat temu byliśmy w południowej Dalmacji, przejechaliśmy wtedy od Szybenika do Dubrownika i też było pięknie!
Dojeżdżamy do miasteczka Senj. Tutaj mamy zaplanowany pierwszy postój tego dnia. Tutaj na wzgórzu powyżej miasteczka stoi twierdza Nehaj.
Jedziemy jeszcze kawałek Jadranką i w miasteczku Sveti Juraj odbijamy w boczną drogę, w lewo. Zaczynamy wspinać się w górę, wjechaliśmy w góry Velebit. Pierwszy odcinek drogi jest bardzo malowniczy, Łukasz musi koncentrować się na drodze i licznych zakrętach, ja natomiast mogę do woli podziwiać krajobrazy: góry i morze. Po chwili pięknego Adriatyku już nie widać, zostają same góry. Droga momentami jest dość wąska i mocno kręta, na szczęście ruch jest niewielki. W końcu dojeżdżamy do naszego kolejnego celu - Kutereva, wioski na końcu świata.
Przyjechaliśmy tu, żeby spotkać misie :) W Kuterevie mieści się schronisko dla niedźwiadków osieroconych przez matki. Kiedy my tam byliśmy mieszkały tam dwa małe niedźwiadki i trzy trochę starsze miśki. Nikt nie pobiera opłat za wstęp, młoda Chorwatka opowiada o tym miejscu i o miśkach, niestety po angielsku potrafiła powiedzieć jedynie podstawowe informacje.
Oglądamy najpierw małe misie, które wylegują się tuż przy ogrodzeniu, następnie idziemy do tych trochę starszych. Na końcu kupujemy chłopcom pamiątki - drewniane wisiorki z wizerunkiem misia.
Żegnamy się z misiami i tym niezwykłym miejscem, trzeba jechać dalej. Przed nami ostatni odcinek dzisiejszej podróży, tym razem kierujemy się już do autostrady. Nią dość szybko pokonujemy kolejne kilometry i ok. 18:30 dojeżdżamy na camping w Biogradzie, gdzie spędzimy ostatni tydzień naszych wakacji.
Do dzisiejszej podróży pasują ostatnie słowa bajki, którą chłopcy słuchają w samochodzie podczas drogi. Bajka "Auta" opowiadająca o legendarnej, amerykańskiej drodze 66 kończy się tymi słowami:
"Kiedy przyjdzie wam wyruszyć w naprawdę długą drogę, posłuchajcie mojej rady - zostawcie zakurzoną autostradę i zapuście się w boczne dróżki. Kto wie? Przy odrobinie szczęścia, może znajdziecie jakieś wyjątkowe miejsce..." My takie znaleźliśmy. W Kuterevie.
Komentarze
Prześlij komentarz